wtorek, 19 lutego 2019

Mój Matt i ja


Ten facet od „kocham cię” nazywa się MATT KAHN. 


Podał mi pomocną dłoń, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. 


Mówił – kocham cię – a ja wiedziałam, że to prawda.


Bo jest jedną z najbardziej prawdziwych i autentycznych osób jakie spotkałam w życiu. 


Jesienią 2016 roku spędziliśmy ze sobą dużo czasu. Zimą też. Towarzyszył mi niemal wszędzie. Dużo do mnie mówił, a każde jego słowo było jak kropla wody, która przywraca życie wymęczonej, suchej ziemi. Ja byłam tą ziemią. 


Do dziś zamieniłam się w kwitnący ogród, który każdego dnia z coraz większą miłością,  pielęgnuję.


Matt nadal mówi, a ja wciąż go słucham. Z pożytkiem dla siebie i mam nadzieję, także dla innych. I o tym w głównej mierze będzie ten blog. Choć nie tylko;).


Jeśli chodzi o tamte wydarzenia z 2016; moje bóle głowy i kłopoty z widzeniem zakończyły się w szpitalu zabiegiem irydotomii. Teraz jestem pod serdeczną opieką okulistów, biorę krople do oczu, które pilnują w nich ciśnienia i każdego dnia dziękuję Bogu za to, że widzę. Sama ta historia była na tyle niezwykła, że być może kiedyś o niej napiszę. 


Najważniejsza przyjaźń mojego życia przeżyła swoje katharsis i wciąż trwa delikatnie układając się w dwóch sercach na nowo. Kocham Cię, M. Wiesz o tym.


Nie ostała się przyjaźń z mężczyzną. Kilka lat życia zamkniętych w jednym zdaniu. Niech tak zostanie.
Dziękuję za twój udział w moim przebudzeniu. Kocham cię. 


Nie poznałam imienia osoby, która na mnie donosiła. Ale ona wie. I musi z tym żyć. Na pewno miała bardzo ważne powody, żeby tak postąpić. Przykro mi z powodu tego, co wycierpiałaś/wycierpiałeś a co zmusiło cię do takiej zdrady. Kocham cię. 


Chcę powiedzieć jeszcze jedną ważną rzecz – napisałam o tym co się wydarzyło i jak się czułam. Tak było. Jednak Życie nigdy nas nie opuszcza. Nigdy.  Podczas tamtego „odcinka specjalnego” mojej podróży, było przy mnie wielu pomocnych, kochanych, życzliwych ludzi. Wy wiecie kim jesteście i pamiętajcie – nigdy o tym nie zapomnę i z całego serca dziękuję. Kocham każdego z Was.



Na koniec jeszcze kilka słów wyjaśnienia.


Matta nie znam, rzecz jasna, osobiście, bo mieszka w Seattle w USA, a aktualnie jeździ po całych Stanach prowadząc warsztaty i wykłady. 

Spotykaliśmy się i spotykamy dzięki współczesnej technologii.☺


Matt jest od blisko dwóch lat szczęśliwym mężem pięknej kobiety o imieniu Alexandra. 


Pozwoliłam sobie na określenie MÓJ Matt i ja, z jednego tylko powodu, no może z dwóch.


 Bo przecież „mój ci on jest” najlepszy przyjaciel i mentor. 


A tak serio, to – wszystkie prezentowane na tym blogu teksty dotyczące nauczania Matta Kahna to relacje opowiedziane moimisłowami. Jak najwierniej, jak najdokładniej, ale jednak moimi słowami. 


 Bliscy i znajomi Moaniki wiedzą, że wyrażeniem jakiego ostatnimi czasy nadużywa jest  - cytuję - „a Matt mówi, że…”. No i po tym „że”…następuje dłuższa lub krótsza, ale zawsze pełna entuzjazmu, wypowiedź dotycząca tego co też ten Matt opowiada.


I w tym sensie to jest „mój” Matt. 


Oczywiście będę za każdym razem podawać źródło informacji i odpowiedni link, dla osób, które zechcą samodzielnie zapoznać się z tematem.



No dobrze, a teraz pobiegnę do jednej uroczej pani doktor sprawdzić jak się mają moje oczęta, a potem, wrócę do Ciebie, mój Świecie i powiem Ci

KIM naprawdę JEST MATT KAHN.

  
c.d.n

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz